W obrocie wykształcił się pewien typ umowy nienazwanej, czyli umowy o dobrym sąsiedztwie.
Dotyczy ona stosunków pomiędzy dwoma (lub więcej) inwestorami budowlanymi (np. deweloperami), którzy realizują inwestycję budowlaną po sąsiedzku. Nierzadko bywa tak, że dwóch przedsiębiorców w tym samym czasie na sąsiadujących działkach planuje i realizuje inwestycję. Rodzi to przeważnie ogromne spory i generuje utrudnianie sobie prowadzenia biznesu, począwszy od skarżenia decyzji o pozwoleniu na budowę, czy ustalenia warunków zabudowy. Wiadomo, że prowadząc prace na jednej działce, oddziałuje się na działkę sąsiednią, istnieje potrzeba uzyskiwania decyzji w sprawie zajęcia pasa drogowego przez obu inwestorów.
Jednakże rozsądnie myślący przedsiębiorca wie, że prowadzenie sporów sądowych i administracyjnych na dalszą metę się nie opłaca.
Dlatego lepiej - myśląc na przyszłość - uregulować przyszłe stosunki "sąsiedzkie" i pójść sobie na rękę. W tym celu zawiera się właśnie umowy o dobrym sąsiedztwie.
Umowa taka powinna określać zasady wzajemnej współpracy, obowiązki, prawa, określenie ustępstw, a także często zobowiązania do niezaskarżania decyzji i pozwoleń wydanych na rzecz sąsiada i nieprowadzenia sporów sądowych.
Dzięki temu w sposób niezakłócony obie strony mogą zrealizować swoje inwestycje, nie wdają cię w długoletnie spory sądowe. A sprawy, np. o ustaleniu warunków zabudowy potrafią toczyć się i po 8 lat.
Warto też zastrzec w takiej umowie kary umowne, co będzie spełniało funkcje prewencyjne, aby sąsiadowi nie opłacało się wojować z sąsiadem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz